- Cześć piękna. - uśmiechnął się do mnie uroczo.
- Cześć. - odpowiedziałam i zaczęłam wstawać rozglądając się za moimi ubraniami. W końcu je znalazłam i założyłam na siebie. Obróciłam się w stronę Slasha, a on już stał przede mną całkowicie nagi i zaczął mnie namiętnie całować, odpinając moje szorty...
Zeszliśmy na dół razem, bo ja już szłam do domu, a Slash był głodny. Kiedy już chciałam wyjść przez drzwi, które mijaliśmy, gitarzysta pociągnął mnie za rękę do kuchni.
- Chociaż kawy się napij. - zamruczał mi do ucha i lekko przygryzł jego płatek, kiedy staliśmy w wejściu do pomieszczenia. Nasza znajomość opierała się tylko na seksie, ale przecież kawę mogłam wypić. Wzruszyłam ramionami i weszłam za Mulatem do kuchni bezczelnie gapiąc się na jego tyłek odziany jedynie w bokserki.
- Cześć Izzy! - Slash klepnął jakiegoś ciemnowłosego chłopaka w plecy, który siedział przy stole z papierosem w dłoni.
- Siema. - odpowiedział ten niemrawo. Uśmiechnęłam się pod nosem. Facet zaintrygował mnie bardziej niż Slash na samym początku.
- To jest Di, a to Izzy. - przedstawił nas sobie, a my jedynie kiwnęliśmy głową. Usiadłam na krześle obok Izzy'ego, a po chwili Slash postawił przede mną kubek z parującym płynem i zaczęliśmy rozmowę. A raczej to Mulat cały czas gadał, a ja i Izzy posyłaliśmy sobie ukradkowe spojrzenia. Lekko nachodzące na oczy czarne włosy i ciemne, przyćpane oczy zajebiście mnie fascynowały. Z tej paplaniny gitarzysty dowiedziałam się trochę więcej o zespole i jego członkach, co zwróciło moją uwagę. Dopiero zaczynają, więc czemu by im nie pomóc?
- Wpadnij kiedyś do mnie, załatwię wam koncert. - powiedziałam, gdy zbierałam już się do wyjścia i wpiłam w usta Mulata, a następnie odwróciłam się i puszczając oczko Izzy'emu, wyszłam z ich lokum.
Wpadłam tylko na chwilę do domu, żeby coś zjeść, przebrać się i jak najszybciej z niego wyszłam. Nigdy nie lubiłam długo w nim siedzieć, było takie małe i puste. Wolę przebywać wśród ludzi. Dlatego też prawie całe dnie i noce spędzam w Rainbow. Teraz także się tam udałam i usiadłam przy barze zamawiając colę i gawędząc z Chloe, barmanką.
- Witamy piękną panią. - usłyszałam nagle za sobą i odwróciłam się na krzesełku widząc przed sobą piątkę rockmanów. Uniosłam brew czekając, aż powiedzą, czego chcą.
- Chcemy zagrać tu koncert. Nazywamy się Skid Row. - powiedział z dużą pewnością siebie w chuj wysoki blondyn, a ja odwróciłam się i spojrzałam w kalendarz. Tak, posiadam coś takiego. W nim zapisuję wszystkie koncerty, żeby nic mi się nie pojebało.
- Sobota za tydzień. - mruknęłam przewracając kartkę i zapisując chłopaków, po czym zwróciłam się w ich stronę. Na ich twarzach gościły szerokie uśmiechy, co wywołało uniesienie moich kącików ust.
- Dzięki kotku. - podszedł do mnie ten blondyn i namiętnie wpił się w moje usta agresywnie łapiąc za pośladki.
- Podziękujesz później. - zamruczałam mu do ucha, gdy oderwał się ode mnie, jednocześnie patrząc na pewnego bruneta z kolczykiem od nosa do ucha, który również na mnie patrzył, pieprząc mnie wzrokiem.
Panowie usiedli przy jakimś stoliku zamawiając dużo alkoholu, zapewne żeby opić pierwszy koncert, a ja wyszłam na zewnątrz zapalając papierosa. Ale upał. Chcąc schronić się trochę przez żarem lejącym z nieba, usiadłam na chłodnym betonie pod Rainbow.
- Masz ognia? - podskoczyłam słysząc czyjś głos. Odwróciłam głowę i ujrzałam przed sobą tego bruneta z dziwnym kolczykiem. Pokiwałam głową i sięgnęłam do tylnej kieszeni moich spodenek i podałam zapalniczkę chłopakowi.
- Jestem Rachel. - przedstawił się siadając obok mnie i zapalając papierosa.
- Diana. - odpowiedziałam i spojrzałam w jego stronę. Uśmiechał się do mnie słodko.
- Długo gracie? - zapytałam chcąc dowiedzieć się czegoś więcej.
- Kilka lat, ale nie możemy się wybić. Zespołów podobnych do nas jest od chuja, więc mamy nadzieję, że nam pomożesz. - odpowiedział i poruszył charakterystycznie brwiami. Zaśmiałam się dźwięcznie odchylając głowę do tyłu w reakcji na jego zachowanie i mocno zaciągnęłam się papierosem wypuszczając po chwili spory obłoczek dymu, a następnie zgasiłam niedopałek o beton.
- Wracam do pracy. - oznajmiłam Rachel'owi i już wstawałam, gdy brunet złapał mnie za rękę.
- Zaczekaj! Zapraszamy do nas! - również wstał i teraz musiałam podnosić nieco wyżej głowę, chcąc utrzymać z chłopakiem kontakt wzrokowy.
- No dobra. - wzruszyłam ramionami i poszłam za Rachel'em do klubu. W sumie pracy to ja i tak nie miałam, no bo co niby miałabym robić?
Brunet od razu przysiadł się do kolegów, a ja jeszcze zatrzymałam się przy barze.
- Ale upał. Danielsa z dużą ilością lodu.- zamówiłam u Chloe i otrzymawszy szklankę podeszłam do stolika zajmowanego przez Skid Row.
- No proszę! Kogo moje oczy widzą? Zapraszamy! - przywitał mnie ten blondyn i zrobił mi miejsce obok siebie, abym usiadła. Skorzystałam i po chwili siedziałam już obejmowana przez niego na czerwonej kanapie.
- Jestem Sebastian, a to Rachel, Snake, Scotti i Rob. Przyszłe gwiazdy rocka. - zaśmiałam się. Gdzieś już to słyszałam.
- Diana. - przedstawiłam się i upiłam whiskey ze szklanki.
- Co Ty tak skromnie? - zapytał Sebastian wskazując głową na naczynie trzymane w mojej dłoni, jednocześnie bawiąc się moimi włosami.
- Jestem w pracy skarbie. - odpowiedziałam i położyłam rękę na udzie chłopaka.
Tydzień później:
Siedziałam właśnie przy barze czekając na chłopaków ze Skid Row. Dzisiaj mieli dać swój pierwszy tak poważny koncert. Przez ten tydzień żaden z nich się ze mną nie kontaktował, tak samo nie widziałam się ze Slashem. Ale przecież taki był układ: tylko seks. Może nie powiedzieliśmy tego głośno, ale to było raczej oczywiste dla nas obojga.
- Witaj Di. - przede mną nagle wyrósł nie wiadomo skąd Sebastian i czule mnie pocałował.
- Cześć Baz. - przywitałam się, delikatnie przygryzając jego dolną wargę.
- Lecę się przygotować. Widzimy się po koncercie. - cmoknął mnie jeszcze i pobiegł w stronę sceny. Odprowadziłam go wzrokiem. Kręcił mnie niesamowicie w tych swoich skórzanych spodniach i koszulce z Motley Crue. Coś mi się wydaję, że jemu nie pozwolę odejść bez podziękowania.
Po ok. 5 minutach koncert się zaczął, a ja obserwowałam widowisko z krzesełka przy barze. No, muszę szczerze przyznać, że są niesamowici i wróżę im poważną karierę. Laski pod sceną piszczały głośno, a w stronę chłopaków poleciała nawet jakaś bielizna. Na ten widok zaśmiałam się pod nosem. Też taka byłam. Tyle, że jakieś 5 lat temu.
Gdy zespół zszedł ze sceny żegnany oklaskami i piskami napalonych fanek, ja również zeszłam z mojego krzesełka i udałam się w stronę stolika chłopaków. Wyglądali na zmęczonych, ale cholernie szczęśliwych. Cieszyłam się, że mogłam im sprawić taką radość. Na ich twarzach gościły szerokie uśmiechy, które od razu wywołały podobny u mnie. Tylko nigdzie nie widziałam Bacha.
- Dzięki Di, mamy u Ciebie dług wdzięczności. - powiedział Snake, gdy podeszłam na tyle blisko ich stolika, że mogliśmy rozmawiać.
- Nie ma sprawy. To moja praca. - nagle poczułam czyjeś dłonie na brzuchu i delikatne pocałunki na szyi. Obróciłam się i ujrzałam przed sobą blondyna, z którym od razu zaczęłam się namiętnie całować.
- Chodź. - wydyszałam tylko i pociągnęłam go w stronę toalet.
Weszliśmy do jedynej wolnej kabiny i wróciliśmy do przerwanej czynności. Baz przygwoździł mnie do ściany i ścisnął moje pośladki, jednocześnie podnosząc do góry, a ja oplotłam go nogami w pasie chcąc jak najszybciej pozbyć się jego spodni.
Blondyn przeniósł się z pocałunkami na moją szyję i dekolt jednocześnie rozpinając moje spodnie. Po chwili wylądowały one na podłodze, a ja zajęłam się dopieszczaniem chłopaka. Ściągnęłam jego koszulkę i wsunęłam dłoń za materiał spodni drażniąc paznokciami jego przyrodzenie. Sebastian zamruczał wprost w moje usta i pozbawił mnie koszulki, a następnie dolnej części garderoby pieszcząc moją kobiecość swoimi sprawnymi palcami. Zaczęłam wić się przy tej ścianie jęcząc donośnie i wydyszałam mu do ucha:
- Zrób... to.. wre-szcie... - na jego reakcję nie musiałam długo czekać, bo po chwili wszedł we mnie gwałtownym ruchem, a ja mocniej zacisnęłam nogi na jego biodrach, by poczuć go głębiej.
Ruchy blondyna były szybkie i agresywne a moje głośne krzyki słyszalne w całym tym śmierdzącym kiblu. W przypływie rozkoszy wbijałam mu paznokcie w plecy, pozostawiając po nich zapewne czerwone ślady. Ale nie przejmowaliśmy się tym. Po chwili poczułam charakterystyczny dreszcz i obydwoje doszliśmy w tym samym momencie. Sebastian ciężko dysząc pocałował mnie w czoło i powoli ze mnie wyszedł, a następnie naciągnęliśmy na siebie ubrania i wróciliśmy do chłopaków ze Skid Row.
***
No i mamy drugi rozdział! Co myślicie?
Jej jakie słodkie poranne powitanie Slasha i Di (jaki super skrót od imienia :D)
OdpowiedzUsuńNo i poznanie Skid Row. Sebastian jaki pewny siebie przy tym pocałunku haha.
No i zajebiście koncert Skidów, mam nadzieję że to im pomoże zaistnieć :D
Szkoda że Slash się nie odezwał im też by się przydał koncert za to Seba skorzystał po koncercie :P
Super rozdział na serio mi się podoba czekam na więcej :*
~xoxo
Jaki ten Slash słodki ;) mimo że łączy ich tylko seks to i tak jest dla niej milutki...no i zaintrygowal ją Izzy, ale się nie dziwię bo to w końcu Stradlin, który ma w sobie magnetyzm. Ja tam bym się brała za Rachela...ale Sebek to Sebek chodzący seks, więc dobrze wiedział jak wykorzystać swój urok i podziękować za koncert. Domyślam się że Di się raczej nie zakochuje więc z Bachem też tylko szybki numerek i dziękuje ;) ale mam nadzieję że pomoże im się to wybić i czekam na koncert Gunsow...
OdpowiedzUsuńKrótko mówiąc rozdział zajebisty i czekam na następny
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że pierwszy rozdział podobał mi się bardziej. Był taki magiczny i miał swój klimat. Tu jakby zatraciłaś tą magię i... po prostu był taki zwykły. Eh, coś dziś wredna jestem i nic mi się nie podoba. Oczywiście nie chcę Cię tu urazić, ale wydaje mi się, że to pójdzie trochę w stronę schematu :( No dobra, ale zobaczymy, jak to dalej będzie. Mam jednak nadzieję, że mnie czymś zaskoczysz.
OdpowiedzUsuńPojawiło się Skid Row. Nie wiem, dlaczego, ale nigdy nie mogę zapoamiętać, kto jest kim w tym zespole, haha. Wiem tylko tyle, że Sebek to wokalista i moja wiedza się na tym konczy, ale cóż... no dobra, no to Skid sobie zagrało, a Diana musiała puscić się z Sebkiem w kiblu. Ale widzę, że chłopak jakaś ją tam jara, bo jednak pomyslała sobie, ze nie da mu tak po prostu odejść. Hmmm...
Te dwa rozdziały są cholernie świetnie,ogólnie kocham czytać takie wypociny ;33
OdpowiedzUsuńmam nadziję że coś będzie więcej pomiędzy Di i Slashem.XD
Jak byś mogła to poinformuj mnie o nowym rozdziale :33