środa, 13 marca 2013

Sweet Caress - Rozdział 3


Minęły dwa tygodnie. Chłopaki ze Skid Row przychodzą do mnie co kilka dni, a ja załatwiam im koncert, za który później dostaję bardzo przyjemne podziękowanie.  Zespół dzięki tym występom w klubie robi się coraz bardziej znany i z każdym koncertem przychodzi coraz więcej osób, żeby ich zobaczyć. Cieszy mnie to, bo są naprawdę dobrzy i sama jestem ich zagorzałą fanką.
Siedziałam właśnie przy jednym ze stolików i wypełniałam papiery, gdy jakieś cienie przysłoniły mi światło padające na blat. Trzymając długopis w ręku podniosłam wzrok. Przede mną stała piątka rockmanów, a wśród nich rozpoznałam Slasha i Izzyego.
- Cześć Di. - przywitał się ze mną Slash uśmiechając szelmowsko.
- Cześć Slash. - odpowiedziałam i również się uśmiechnęłam. Cieszyłam się, że znowu mogę go zobaczyć. Od naszego spotkania minął już dobry miesiąc, a Mulat nie odezwał się do mnie ani razu.
- No Slash nie mówiłeś, że ona taka śliczna jest. Przyszlibyśmy wcześniej. - odezwał się jakiś Rudzielec zajebiście seksownym niskim głosem, który przyjemnie podrażnił moje zmysły.
- Mamy do Ciebie sprawę. - tym razem głos zabrał wysoki blondyn. Uniosłam brew i spojrzałam na nich pytająco. Chyba nawet wiem jaką.
- Podobno to Ty ustawiasz tu koncerty, no a my chcemy zagrać. Nazywamy się Guns N' Roses i jesteśmy tak zajebiści, że jeszcze sporo na nas zarobicie. - przechwalał się ten o ognistych włosach, ale szczerze mówiąc w ogóle go nie słuchałam. Całą moją uwagę przykuł Izzy, który ze znudzoną miną rozglądał się po klubie. Wyglądał tak, jakby zupełnie nie interesowało go to, po co tu przyszli. Zaciekawiło mnie to. Myślałam, że wszystkim zależy na karierze. Patrzyli na mnie z dużą pewnością siebie przekonani o własnej zajebistości, a jednocześnie z błaganiem w oczach o szansę, którą jak na razie tylko ja mogłam im dać. Jedynie Izzy w ogóle nie zaszczycił mnie wzrokiem.
- No dobra. Przyjdźcie w piątek. Zobaczymy, czy jesteście tacy świetni. - wzruszyłam ramionami i sięgnęłam po kalendarz, żeby ich zapisać.
- Dzięki Di. Nie zawiedziemy Cię. - powiedział drugi blondyn i ucałował moje policzki wyraźnie uradowany faktem, iż zagrają w Rainbow w piątek.
- Nie ma za co. Nic takiego nie zrobiłam. - zaśmiałam się rozbawiona wybuchem jego radości.
Po chwili pożegnali się ze mną i wyszli z klubu przy okazji zapraszając mnie do nich dziś wieczorem. Podobno organizują imprezę. Miałam dzisiaj wolny wieczór, więc z chęcią się zgodziłam. Imprez to ja nigdy nie odmawiam.

Axl:
Steven szedł z jeszcze większym zacieszem niż zwykle, a my cieszyliśmy się jak głupki razem z nim. W końcu ktoś dał nam szansę i możliwość pokazania się trochę większej publiczności. Ludzie wreszcie dowiedzą się, że istnieje tak zajebisty zespół jak Guns N' Roses, a my zrobimy karierę na cały ten chujowy świat! Tylko Stradlin szedł z papierosem i nic nie mówił.
- Ej Izzy co z Tobą? Mógłbyś chociaż udawać, że się kurwa cieszysz! A nie zachowujesz się jakbyś już był jebaną gwiazdą! - podszedłem do niego i walnąłem lekko w tył głowy.
- Kto tu się kurwa zachowuję jakby już był jebaną gwiazdą, co Axl? Zresztą wielkie mi rzeczy. Dupa Slasha załatwiła nam koncert. - przewrócił oczami i zaciągnął się fajką.
- Dzięki któremu mamy szansę wyrwać się z tej dziury, w której mieszkamy, więc bądź kurwa wdzięczny! - naskoczyłem na niego, bo zaczynał mnie wkurwiać.
- Kurwa Axl uspokój się! Zachowujesz się, jakby nie wiadomo co się stało! Koncert jak koncert. Graliśmy ich już kilka. - prychnął i wyrzucił niedopałek pod moje nogi.
- Tak, tylko, że nigdy w takim klubie, w którym naprawdę mielibyśmy szansę, żeby ktoś nas zauważył! A takim jest Rainbow! - poprawiłem bandanę na włosach i dołączyłem do chłopaków.
- Panienka Isbell ma okres? - zadrwił Duff, a my wybuchnęliśmy śmiechem.
- Słyszałem to chuju! - odgryzł się Izzy i wszedł do Hellhouse'a. Spojrzeliśmy po sobie nadal się śmiejąc i ruszyliśmy za nim.
- Ej ciule! Trzeba by jakieś zakupy zrobić! Stradlin wyskakuj z forsy! - krzyknąłem po przekroczeniu drzwi wejściowych, bo rytmiczny już zdążył zniknąć mi z oczu.
- Czemu znowu ja? - zapytał wychylając głowę zza kanapy.
- Bo Ty ją masz. W końcu sprzedajesz te dragi nie? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie patrząc na niego, jakby była to rzecz oczywista. Bo była.
Izzy jedynie westchnął i wstał wkładając rękę do kieszeni, a po chwili włożył mi do dłoni kilka banknotów.
- Dzięki stary. - mruknąłem, a następnie powiedziałem już głośniej. - Kto idzie ze mną na zakupy?
- Ja mogę. - ostatecznie po długiej ciszy, zgłosił się Slash.
- No to chodź.

***

Diana:
Szłam właśnie spacerem do Hellhouse. Głośną muzykę słyszałam już z daleka, a po chwili moim oczom ukazało się także kilka osób stojących z różnymi trunkami przed budynkiem. Wyminęłam ich nie zwracając uwagi na gwizdy za plecami, popchnęłam drzwi wejściowe i weszłam do środka. W domu było zdecydowanie zbyt wiele ludzi, niż był on w stanie pomieścić przez co panował straszny ścisk i zaduch. Powietrze przesiąknięte było alkoholem i dymem papierosowym, a na dodatek w każdym możliwym miejscu znajdowała się obściskująca para. Wzięłam głęboki wdech i zaraz tego pożałowałam, bo do mojego gardła dostała się drażniąca mieszanka przez co moje oczy lekko zaszły łzami. Zamrugałam kilkakrotnie i zauważyłam, że w moją stronę idzie ten słodki blondyn, który tak mnie wycałował w klubie. Dopiero teraz dotarło do mnie, że nawet nie znam ich imion.
- Cześć. - przywitał mnie radośnie wpychając do mojej dłoni butelkę Danielsa.
- Cześć. Emm... Jak masz na imię? - zapytałam nieco nieśmiało i wypiłam duży łyk whiskey, żeby dodać sobie trochę odwagi, której bądź co bądź jakoś nigdy mi nie brakowało. Tyle, że jakoś teraz gdzieś sobie uleciała.
- A no tak, nie przedstawiliśmy się. - pacnął się wolną ręką w czoło. W drugiej trzymał butelkę. - Jestem Steven, ten Rudy, co własnie bajeruje tą cytatą pannę to Axl, a blondyn wielki jak żyrafa to Duff. Slasha i Izzyego już znasz.
- Tak, dzięki Steven. - pokiwałam głową i poszłam w głąb pokoju. Slash całował się z jakąś skąpo ubraną laską, a mnie od razu przyciągnął do siebie... Axl?
- Fajnie, że przyszłaś. - zamruczał wprost do mojego ucha trzymając jedna rękę na mojej talii.
- Też się cieszę. - odpowiedziałam i wsunęłam palce na jego kark delikatnie go masując.
Chłopak jęknął cicho i upił spory łyk alkoholu odsuwając się lekko ode mnie.
- Czuj się jak u siebie, kotku. - pocałował mnie w policzek i tyle go widziałam.
Zmarszczyłam brwi i rozejrzałam się ponownie po pomieszczeniu. Ludzie pili, rozmawiali, ktoś nawet coś wciągał, a gdy z głośników popłynęły piosenki Kiss, kilka par zaczęło tańczyć. Obserwowałam ich stojąc oparta o parapet i pijąc Danielsa, gdy nagle podszedł do mnie ten wysoki blondyn.... jak on miał na imię? Mniejsza. Zabrał mi butelkę z ręki, odstawił ją na parapet i wyciągnął mnie na 'parkiet'. Zaśmiałam się zaskoczona, ale szybko odzyskałam rezon i zaczęliśmy tańczyć wesoło rozmawiając. Duff okazał się naprawdę uroczym chłopakiem, z którym złapałam kilka wspólnych tematów. Przetańczyłam z nim kilka piosenek i już chciałam usiąść, gdy na 'parkiet' wyciągnął mnie podchmielony już Slash. Zresztą wszyscy byli już pijani, tylko nie ja, bo nawet nie miałam czasu porządnie się napić. Muszę to jakoś nadrobić. Mulat był całkiem niezły w tańcu, ale i tak jego ruchy wobec mnie bardziej przypominały podryw niż jakąkolwiek choreografię. Ale nie byłam mu dłużna i nasz taniec zapewne wyglądał bardzo 'interesująco'. Później tańczyłam jeszcze ze Stevenem i na koniec z Axlem. Akurat gdy Rudy do mnie podchodził z głośników popłynęła wolna piosenka, więc chwycił mnie w pasie i przyciągnął do siebie maksymalnie blisko, a ja położyłam mu głowę na ramieniu. Po chwili poczułam jak jego dłonie zjechały niżej na mój tyłek, a jego usta zaczęły składać drobne pocałunki na mojej szyi. Spodobało mi się to, więc zmieniłam trochę swoją pozycję, żeby ułatwić mu dostęp do moich najwrażliwszych miejsc. Kiedy utwór się skończył, Axl chwycił mój podbródek w swoje palce i obrócił moją twarz w swoją stronę. Złączył nasze usta w namiętnym pocałunku, który z zaangażowaniem oddałam. Kiedy się od siebie oderwaliśmy, uśmiechy zdobiły nasze twarze, a oczy świeciły się iskierkami pożądania. Nic nie mówiąc odsunęłam się od chłopaka i podeszłam do parapetu, na którym jeszcze stała moja nienaruszona butelka z Jackiem, którą zostawił tam Duff. Chwyciłam ją i w mgnieniu oka opróżniłam prawie całą. W końcu musiałam nadgonić pijane towarzystwo. Przez cały ten czas czułam na sobie wzrok Rudego, ale nie patrzyłam w jego stronę. W ostateczności poczuł się chyba zlekceważony, bo podszedł do mnie po drodze zapalając papierosa.
- Masz ochotę? - zapytał podsuwając w moją stronę paczkę czerwonych.
- Pewnie. Dzięki. - podziękowałam i wyjęłam sobie jednego ćmika, którego momentalnie zapalił.
- Co robisz w zespole? - zadałam pytanie, bo zdałam sobie sprawę, że zupełnie nic o nich nie wiem, włącznie z tym, co każdy z nich robi.
- Śpiewam. Steven gra na perkusji, Duff na basie, a Slash i Izzy na gitarach. - odpowiedział, a ja jedynie pokiwałam głową. Byłam cholernie ciekawa jak razem brzmią, jako całość.
- Jak chcesz mogę Ci pośpiewać w trochę przyjemniejszych okolicznościach, na osobności, w mojej sypialni... - szeptał mi do ucha, a ja zaśmiałam się delikatnie i odepchnęłam go lekko od siebie.
- Nie tak szybko Rudzielcu. - zachichotałam i udałam się do łazienki, słysząc za sobą jego głos mówiący, że "jeszcze dostanę za tego Rudzielca". Zdawałam sobie sprawę, co miał na myśli, więc byłam rozbawiona jeszcze bardziej.
Chwilę błąkałam się po niewielkich rozmiarach Hellhousie w poszukiwaniu toalety, aż w końcu zapytałam o nią przechodzącego akurat obok mnie Duffa, który wskazał mi drogę i szybko gdzieś poszedł, nawet nie zdążyłam mu podziękować. Ale wzruszyłam jedynie ramionami i poszłam we wskazanym kierunku. Drzwi łazienki były otwarte, więc weszłam do środka bez pukania. Gdy tylko przekroczyłam próg moim oczom ukazał się siedzący na podłodze Izzy plecami opierający się o ścianę i trzymający igłę w jednej dłoni, drugą zaciskając pasek na ramieniu. Kiedy usłyszał, że ktoś wchodzi podniósł szybko wzrok i zatrzymał go na mojej twarzy. Ja jedynie weszłam głębiej i zamknęłam za sobą drzwi powodując, że oczy Izzyego zrobiły się nieco zdziwione. Wpatrywaliśmy się w siebie, aż w końcu to ja pierwsza się odezwałam.
- Masz więcej? - zapytałam przygryzając dolną wargę.
Na twarzy gitarzysty zagościł cwany uśmieszek.
- Wyciągnij sobie wszystko z górnej szafki. - powiedział i kiwnął głową w stronę, gdzie powinnam znaleźć to, co chciałam.
Nic nie mówiąc podeszłam do szafki wyjmując z niej czystą strzykawką i heroinę. Następnie usiadłam na podłodze obok Izzyego przygotowując sobie działkę, a on w tym samym czasie zaaplikował sobie swoją dawkę. Po chwili oparł się wygodnie głową o ścianę, a ja wychyliłam się przez niego i ściągnęłam mu pasek z ramienia, żeby go użyć.
Po kilku minutach poczułam przyjemne rozluźnienie i oparłam głowę na ramieniu bruneta. Nagle zupełnie nie wiem skąd w dłoni rytmicznego pojawiła się butelka whiskey, którą po upiciu kilku łyków podsunął mi. Uśmiechnęłam się jedynie pod nosem i wzięłam alkohol również biorąc kilka łyków. Siedzieliśmy tak nic nie mówiąc, a jedynie podając sobie butelkę, aż nie zrobiła się pusta.
- Chyba czas wstać. - powiedział Izzy machając pustym naczyniem i próbując wstać.
- Nie-e, jest tak miło. - zaskomlałam ciągnąc go za rękę, żeby usiadł z powrotem.
- No chodź, nie będziemy tu cały czas siedzieć. - zaśmiał się i wyswobodził z mojego uścisku podając mi rękę, żeby pomóc mi wstać. Westchnęłam jedynie ciężko i chwyciłam jego dłoń, a następnie stanęłam na równych nogach, a raczej próbowałam, bo lekko się zatoczyłam i wpadłam wprost w ramiona chłopaka. Zaczęliśmy się śmiać jak głupki, ale szybko przestaliśmy wpatrując się sobie głęboko w oczy. Nasze twarze dzieliły zaledwie centymetry, a wypity alkohol i zażyta heroina jeszcze bardziej spotęgowały chemię, którą można było między nami wyczuć od pierwszego spotkania. Jego usta były coraz bliżej moich i już prawie się z nimi stykały, gdy coś walnęło w drzwi, a my odskoczyliśmy od siebie i znowu zaczęliśmy śmiać.
- Chodźmy, bo Wam chałupę rozwalą. - zachichotałam i pociągnęłam go za rękę do pokoju.
W środku trwała niezła impreza, ludzie byli już tak pijani, że nie bardzo ogarniali co się wokół nich dzieje, a my nie chcąc być od nich gorsi, szybko się przyłączyliśmy.

sobota, 2 marca 2013

Sweet Caress - Rozdział 2

Otworzyłam oczy i instynktownie spojrzałam w bok. Mulat leżał odwrócony do mnie plecami i chyba jeszcze spał, bo jego ciało unosiło się w równomiernym rytmie. Wyciągnęłam rękę i przejechałam paznokciem wzdłuż jego kręgosłupa. Slash poruszył się delikatnie i obrócił w moją stronę mając cały czas zamknięte oczy. Po chwili je otworzył i obdarował mnie soczystym buziakiem.
- Cześć piękna. - uśmiechnął się do mnie uroczo.
- Cześć. - odpowiedziałam i zaczęłam wstawać rozglądając się za moimi ubraniami. W końcu je znalazłam i założyłam na siebie. Obróciłam się w stronę Slasha, a on już stał przede mną całkowicie nagi i zaczął mnie namiętnie całować, odpinając moje szorty...

Zeszliśmy na dół razem, bo ja już szłam do domu, a Slash był głodny. Kiedy już chciałam wyjść przez drzwi, które mijaliśmy, gitarzysta pociągnął mnie za rękę do kuchni.
- Chociaż kawy się napij. - zamruczał mi do ucha i lekko przygryzł jego płatek, kiedy staliśmy w wejściu do pomieszczenia. Nasza znajomość opierała się tylko na seksie, ale przecież kawę mogłam wypić. Wzruszyłam ramionami i weszłam za Mulatem do kuchni bezczelnie gapiąc się na jego tyłek odziany jedynie w bokserki.
- Cześć Izzy! - Slash klepnął jakiegoś ciemnowłosego chłopaka w plecy, który siedział przy stole z papierosem w dłoni.
- Siema. - odpowiedział ten niemrawo. Uśmiechnęłam się pod nosem. Facet zaintrygował mnie bardziej niż Slash na samym początku.
- To jest Di, a to Izzy. - przedstawił nas sobie, a my jedynie kiwnęliśmy głową. Usiadłam na krześle obok Izzy'ego, a po chwili Slash postawił przede mną kubek z parującym płynem i zaczęliśmy rozmowę. A raczej to Mulat cały czas gadał, a ja i Izzy posyłaliśmy sobie ukradkowe spojrzenia. Lekko nachodzące na oczy czarne włosy i ciemne, przyćpane oczy zajebiście mnie fascynowały. Z tej paplaniny gitarzysty dowiedziałam się trochę więcej o zespole i jego członkach, co zwróciło moją uwagę. Dopiero zaczynają, więc czemu by im nie pomóc?
- Wpadnij kiedyś do mnie, załatwię wam koncert. - powiedziałam, gdy zbierałam już się do wyjścia i wpiłam w usta Mulata, a następnie odwróciłam się i puszczając oczko Izzy'emu, wyszłam z ich lokum.

Wpadłam tylko na chwilę do domu, żeby coś zjeść, przebrać się i jak najszybciej z niego wyszłam. Nigdy nie lubiłam długo w nim siedzieć, było takie małe i puste. Wolę przebywać wśród ludzi. Dlatego też prawie całe dnie i noce spędzam w Rainbow. Teraz także się tam udałam i usiadłam przy barze zamawiając colę i gawędząc z Chloe, barmanką.
- Witamy piękną panią. - usłyszałam nagle za sobą i odwróciłam się na krzesełku widząc przed sobą piątkę rockmanów. Uniosłam brew czekając, aż powiedzą, czego chcą.
- Chcemy zagrać tu koncert. Nazywamy się Skid Row. - powiedział z dużą pewnością siebie w chuj wysoki blondyn, a ja odwróciłam się i spojrzałam w kalendarz. Tak, posiadam coś takiego. W nim zapisuję wszystkie koncerty, żeby nic mi się nie pojebało.
- Sobota za tydzień. - mruknęłam przewracając kartkę i zapisując chłopaków, po czym zwróciłam się w ich stronę. Na ich twarzach gościły szerokie uśmiechy, co wywołało uniesienie moich kącików ust.
- Dzięki kotku. - podszedł do mnie ten blondyn i namiętnie wpił się w moje usta agresywnie łapiąc za pośladki.
- Podziękujesz później. - zamruczałam mu do ucha, gdy oderwał się ode mnie, jednocześnie patrząc na pewnego bruneta z kolczykiem od nosa do ucha, który również na mnie patrzył, pieprząc mnie wzrokiem.

Panowie usiedli przy jakimś stoliku zamawiając dużo alkoholu, zapewne żeby opić pierwszy koncert, a ja wyszłam na zewnątrz zapalając papierosa. Ale upał. Chcąc schronić się trochę przez żarem lejącym z nieba, usiadłam na chłodnym betonie pod Rainbow.
- Masz ognia? - podskoczyłam słysząc czyjś głos. Odwróciłam głowę i ujrzałam przed sobą tego bruneta z dziwnym kolczykiem. Pokiwałam głową i sięgnęłam do tylnej kieszeni moich spodenek i podałam zapalniczkę chłopakowi.
- Jestem Rachel. - przedstawił się siadając obok mnie i zapalając papierosa.
- Diana. - odpowiedziałam i spojrzałam w jego stronę. Uśmiechał się do mnie słodko.
- Długo gracie? - zapytałam chcąc dowiedzieć się czegoś więcej.
- Kilka lat, ale nie możemy się wybić. Zespołów podobnych do nas jest od chuja, więc mamy nadzieję, że nam pomożesz. - odpowiedział i poruszył charakterystycznie brwiami. Zaśmiałam się dźwięcznie odchylając głowę do tyłu w reakcji na jego zachowanie i mocno zaciągnęłam się papierosem wypuszczając po chwili spory obłoczek dymu, a następnie zgasiłam niedopałek o beton.
- Wracam do pracy. - oznajmiłam Rachel'owi i już wstawałam, gdy brunet złapał mnie za rękę.
- Zaczekaj! Zapraszamy do nas! - również wstał i teraz musiałam podnosić nieco wyżej głowę, chcąc utrzymać z chłopakiem kontakt wzrokowy.
- No dobra. - wzruszyłam ramionami i poszłam za Rachel'em do klubu. W sumie pracy to ja i tak nie miałam, no bo co niby miałabym robić?
Brunet od razu przysiadł się do kolegów, a ja jeszcze zatrzymałam się przy barze.
- Ale upał. Danielsa z dużą ilością lodu.- zamówiłam u Chloe i otrzymawszy szklankę podeszłam do stolika zajmowanego przez Skid Row.
- No proszę! Kogo moje oczy widzą? Zapraszamy! - przywitał mnie ten blondyn i zrobił mi miejsce obok siebie, abym usiadła. Skorzystałam i po chwili siedziałam już obejmowana przez niego na czerwonej kanapie.
- Jestem Sebastian, a to Rachel, Snake, Scotti i Rob. Przyszłe gwiazdy rocka. - zaśmiałam się. Gdzieś już to słyszałam.
- Diana. - przedstawiłam się i upiłam whiskey ze szklanki.
- Co Ty tak skromnie? - zapytał Sebastian wskazując głową na naczynie trzymane w mojej dłoni, jednocześnie bawiąc się moimi włosami.
- Jestem w pracy skarbie. - odpowiedziałam i położyłam rękę na udzie chłopaka.

Tydzień później:

Siedziałam właśnie przy barze czekając na chłopaków ze Skid Row. Dzisiaj mieli dać swój pierwszy tak poważny koncert. Przez ten tydzień żaden z nich się ze mną nie kontaktował, tak samo nie widziałam się ze Slashem. Ale przecież taki był układ: tylko seks. Może nie powiedzieliśmy tego głośno, ale to było raczej oczywiste dla nas obojga.
- Witaj Di. - przede mną nagle wyrósł nie wiadomo skąd Sebastian i czule mnie pocałował.
- Cześć Baz. - przywitałam się, delikatnie przygryzając jego dolną wargę.
- Lecę się przygotować. Widzimy się po koncercie. - cmoknął mnie jeszcze i pobiegł w stronę sceny. Odprowadziłam go wzrokiem. Kręcił mnie niesamowicie w tych swoich skórzanych spodniach i koszulce z Motley Crue. Coś mi się wydaję, że jemu nie pozwolę odejść bez podziękowania.

Po ok. 5 minutach koncert się zaczął, a ja obserwowałam widowisko z krzesełka przy barze. No, muszę szczerze przyznać, że są niesamowici i wróżę im poważną karierę. Laski pod sceną piszczały głośno, a w stronę chłopaków poleciała nawet jakaś bielizna. Na ten widok zaśmiałam się pod nosem. Też taka byłam. Tyle, że jakieś 5 lat temu.
Gdy zespół zszedł ze sceny żegnany oklaskami i piskami napalonych fanek, ja również zeszłam z mojego krzesełka i udałam się w stronę stolika chłopaków. Wyglądali na zmęczonych, ale cholernie szczęśliwych. Cieszyłam się, że mogłam im sprawić taką radość. Na ich twarzach gościły szerokie uśmiechy, które od razu wywołały podobny u mnie. Tylko nigdzie nie widziałam Bacha.
- Dzięki Di, mamy u Ciebie dług wdzięczności. - powiedział Snake, gdy podeszłam na tyle blisko ich stolika, że mogliśmy rozmawiać.
- Nie ma sprawy. To moja praca. - nagle poczułam czyjeś dłonie na brzuchu i delikatne pocałunki na szyi. Obróciłam się i ujrzałam przed sobą blondyna, z którym od razu zaczęłam się namiętnie całować.
- Chodź. - wydyszałam tylko i pociągnęłam go w stronę toalet.
Weszliśmy do jedynej wolnej kabiny i wróciliśmy do przerwanej czynności. Baz przygwoździł mnie do ściany i ścisnął moje pośladki, jednocześnie podnosząc do góry, a ja oplotłam go nogami w pasie chcąc jak najszybciej pozbyć się jego spodni.
Blondyn przeniósł się z pocałunkami na moją szyję i dekolt jednocześnie rozpinając moje spodnie. Po chwili wylądowały one na podłodze, a ja zajęłam się dopieszczaniem chłopaka. Ściągnęłam jego koszulkę i wsunęłam dłoń za materiał spodni drażniąc paznokciami jego przyrodzenie. Sebastian zamruczał wprost w moje usta i pozbawił mnie koszulki, a następnie dolnej części garderoby pieszcząc moją kobiecość swoimi sprawnymi palcami. Zaczęłam wić się przy tej ścianie jęcząc donośnie i wydyszałam mu do ucha:
- Zrób... to.. wre-szcie... - na jego reakcję nie musiałam długo czekać, bo po chwili wszedł we mnie gwałtownym ruchem, a ja mocniej zacisnęłam nogi na jego biodrach, by poczuć go głębiej.
Ruchy blondyna były szybkie i agresywne a moje głośne krzyki słyszalne w całym tym śmierdzącym kiblu. W przypływie rozkoszy wbijałam mu paznokcie w plecy, pozostawiając po nich zapewne czerwone ślady. Ale nie przejmowaliśmy się tym. Po chwili poczułam charakterystyczny dreszcz i obydwoje doszliśmy w tym samym momencie. Sebastian ciężko dysząc pocałował mnie w czoło i powoli ze mnie wyszedł, a następnie naciągnęliśmy na siebie ubrania i wróciliśmy do chłopaków ze Skid Row.

***
No i mamy drugi rozdział! Co myślicie?