sobota, 13 lipca 2013

Sweet Caress - Rozdział 8

No i w końcu jest następny rozdział! Wiem, że strasznie długo to trwało, ale dopadł mnie totalny brak weny i nie potrafiłam napisać nawet jednego, logicznego zdania. Ale, że w nocy wyjeżdżam to chciałam, aby przed moim wyjazdem jeszcze coś się pojawiło. I udało się. A efekty oceńcie sami :)


- Axl! Kurwa mać nie tak! - wydarłam się na Rudego, bo już chyba pięćdziesiąty raz musieliśmy powtarzać scenę.
- Cholera Di zdecyduj się! Raz mówisz tak, a raz inaczej! - jemu też puściły nerwy i patrzył na mnie wkurzony.
- No chyba zależy Wam na porządnym teledysku, nie? - podeszłam bliżej niego cedząc każde wypowiadane słowo. Rose popatrzył tylko na mnie uważnie i bez słowa wrócił na miejsce, a na mojej twarzy zagościł zwycięski uśmiech.
Na szczęście Axl się ogarnął i w końcu scena wyszła tak jak powinna, a z dalszym kręceniem nie było problemów i skończyliśmy wszystko nad ranem.

- Trzeba to opić! - powiedział Slash, gdy tylko przekroczyliśmy próg domu. Ja od razu opadłam na kanapę i spojrzałam na niego, jakby był niespełna rozumu. Byłam tak zmęczona, że myślałam tylko o tym, żeby się położyć, a ten tu o piciu gada.
- No co? - wzruszył ramionami. - Nasz pierwszy teledysk, Mała! - usiadł obok mnie i klepnął w kolano.
W odpowiedzi ziewnęłam przeciągle i przeczesałam dłonią włosy.
- To pijcie, ja idę spać. - mruknęłam i wstałam idąc w stronę schodów.
- Nie no Di! Dalej chodź, a nie coś wymyślasz! - chwycił mnie za rękę Duff i pociągnął tak, że wylądowałam obok niego na sofie. Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem, ale uśmiechnął się do mnie tak uroczo, że nie byłam w stanie zrobić nic innego, jak tylko odwzajemnić gest i poczochrać jego czuprynę, na co zostałam pocałowana w policzek.
Po chwili w salonie pojawił się Axl niosący w dłoniach kilka butelek różnych alkoholi. Rozdał każdemu po jednej sztuce, a nadmiar, który mu został postawił na stole.
- Za teledysk! - wzniósł toast Rose, a my mu zawtórowaliśmy, po czym stuknęliśmy się butelkami.
- Kurwa, udało nam się! - westchnął Steven, a my spojrzeliśmy na niego kiwając głowami. Szczerze mówiąc, aż trudno było mi uwierzyć, że naprawdę daliśmy radę. W końcu żadne z nas nie miało nigdy do czynienia z kręceniem teledysku. Może jednak do czegoś się nadajemy.
- Teraz tylko musimy iść do Geffen i dać im materiał. - Axl opróżnił już połowę Jacka.
- Jutro pójdę go odebrać od Marka. - uśmiechnęłam się do Rudego, gdy zobaczyłam, że na mnie patrzy i sama upiłam spory łyk alkoholu. Po chwili opadłam plecami na kanapę i oparłam głowę o ramię McKagana, bo siedział obok mnie z rękami rozłożonymi na boki. Gdy poczułam na potylicy materiał jego jeansowej kurtki spojrzałam w jego stronę, a on puścił mi oczko. Przymknęłam powieki, bo ogarnęło mnie zmęczenie. Chłopaki żywo o czymś dyskutowali, aż po kilku minutach nastała totalna cisza przerywana jedynie stukaniem butelek o stół. Chyba unieruchomiłam trochę Duffa, bo oparłam się o jego rękę i nie za bardzo mógł się ruszać, ale było mi tak błogo, że nie byłam w stanie zmienić pozycji. Z letargu wyrwał mnie dopiero głos Izzy'ego:
- Mała, chcesz? - momentalnie otworzyłam oczy i wzrok skierowałam na bruneta, który trzymał w dłoni woreczek z tak dobrze znaną mi substancją.
- No pewnie! - od razu się ożywiłam, co wywołało śmiech u chłopaków, i wyciągnęłam rękę po narkotyk. Następnie otworzyłam opakowanie i wysypałam na stół proszek od razu formując z niego dwie proste kreski, które szybko zostały wciągnięte do mojego organizmu. Po kilkunastu sekundach poczułam jak po moim ciele przechodzi dreszcz i wypełnia mnie błogość i lekkość. Chłopaki też już zdążyli zażyć swoje porcje, po czym zapiliśmy wszystko alkoholem. Teraz już nikomu z nas nie chciało się spać. Ogarniała nas niesamowita energia i chęć do jakiegokolwiek działania. Dosłownie nie mogliśmy usiedzieć w miejscu.
- Chodźmy gdzieś! - marudziłam tak od pięciu minut, cały czas powtarzając te słowa, patrząc błagalnym wzrokiem za każdym razem na kogoś innego. W końcu gdy spojrzałam na Slasha, ten szeroko się uśmiechnął.
- Dobra! Chodź! - aż pisnęłam z zachwytu i wstałam z kanapy, a wszyscy podążyli za mną. Nie miałam pojęcia gdzie zmierzamy, ale wyszłam przed szereg i prowadziłam chłopaków idąc przed siebie i skręcając w przypadkowe ulice.

- Nie Di, tam nie! - złapał mnie w pasie Duff i odciągnął od ogrodzenia, gdy chciałam wejść na czyjeś podwórko, bo zobaczyłam na nim basen. Reszta tylko stała i miała ze mnie niezły ubaw.
- Dobra, wracamy do domu, Mała ma już dość - zakomenderował Izzy, a Duff objął mnie ramieniem, zapewne żebym nigdzie nie zwiała.
- Masz rację. Urządziła się najlepiej z nas wszystkich. - powiedział patrząc na mnie uważnie Axl, a ja uśmiechnęłam się tylko do niego najszerszym uśmiechem, jakim byłam w stanie.
Tak więc ruszyliśmy w drogę powrotną do HellHouse'u, która i tak nie obyła się bez przestojów, bo Stevenowi zachciało się sikać i musieliśmy czekać, aż wyleje się pod krzaczkiem.
- Nogi mnie bolą. - zajęczałam po jakiś 2km ciągłego marszu.
- Nic dziwnego skoro przeciągnęłaś nas przez połowę Los Angeles.  - Hudson podszedł do mnie z fajką w ustach i potarmosił mi włosy. - Wskakuj. - nagle zatrzymał się przede mną i stanął tyłem tak, żeby mógł mnie nieść na barana. Na mojej twarzy od razu wykwitł szeroki uśmiech i z głośnym piskiem wskoczyłam Mulatowi na plecy. Poprosiłam jeszcze tylko Izzy'ego o papierosa i gdy rytmiczny mi go podpalił ruszyliśmy w dalszą drogę.

Do domu dotarliśmy godzinę później. Wszyscy byliśmy zmęczeni, na dodatek za oknami już świtało, więc od razu rozeszliśmy się do swoich pokoi. Mnie odprowadzał Duff, po tym, jak prawie zaliczyłam glebę wchodząc po schodach. Na szczęście blondyn szedł tuż za mną i zdążył mnie złapać w swoje ramiona zanim mój tyłek spotkał się z drewnianymi stopniami. Grzecznie podziękowałam jednocześnie śmiejąc się z całej sytuacji i już chciałam odejść, gdy McKagan stwierdził, że pójdzie ze mną, żebym sobie po drodze nic nie zrobiła. Byłam w takim stanie, że jak najbardziej było to możliwe, więc zgodziłam się na jego propozycję i wsparta na jego ramieniu po kilku minutach lądowałam już na miękkim materacu.
- Duffy! - zawołałam za blondynem, gdy chciał wyjść z pokoju.
- Tak? - odwrócił się w moja stronę i uważnie na mnie spojrzał.
- Zostań ze mną, proszę. - poprosiłam nie chcąc zostać sama, a na jego twarzy pojawił się słodki uśmiech.
Następnie podszedł do łóżka, a ja odchyliłam nieco kołdrę, aby mógł się pod nią wślizgnąć. Po chwili czułam ciepło jego ciała i dłoń oplatającą mnie w pasie. O dziwo, Duff był jedynym członkiem zespołu, który jeszcze mnie nie przeleciał. Reszta traktowała mnie jak przyjaciółkę, z którą mogą chodzić do łóżka i żadnej ze stron to nie przeszkadzało.
-Duff? - zagaiłam i spojrzałam na niego uważnie, a słysząc ciche 'hmm' kontynuowałam. - Dlaczego jeszcze mnie nie przeleciałeś tak jak reszta chłopaków? - zapytałam z czystej ciekawości, bo nawet w jego zachowaniu nigdy nie zdarzyło się, aby do czegoś zmierzał. Basista momentalnie otworzył wcześniej zamknięte oczy i zderzył się z moim spojrzeniem.
- Bo nie traktuję Cię jak dziwkę i nie chcę tak traktować. Dla mnie jesteś kobietą, której należy się szacunek. - odpowiedział delikatnie jeżdżąc dłonią w górę i w dół mojego ciała.
Słysząc to, co mi powiedział, uśmiechnęłam się pod nosem, pocałowałam go w policzek i wymamrotałam ciche "dobranoc Duffy".
- Dobranoc Di. - usłyszałam tylko i wtulając się w jego ciepłe ciało i pachnące papierosami miękkie włosy, ukołysana jego miarowym oddechem odpłynęłam do krainy snu.