sobota, 13 kwietnia 2013

Sweet Caress - Rozdział 5

W końcu nadszedł piątek. Nawet nie wiem, czemu tak bardzo na niego czekałam i odliczałam uparcie dni. To, że sobie zaimprezowałam z Gunsami wcale nie oznaczało, że nagle staniemy się wielkimi przyjaciółmi, prawda? Tyle, że chociaż dobrze to wiedziałam, to i tak gdzieś w sobie miałam pragnienie, aby tak się stało. Polubiłam tych nieogarniętych rockmanów żyjących "amerykańskim snem". Może dlatego, że byli podobni do mnie? Też przyjechałam tutaj w pewnym sensie za marzeniami. Co prawda były to marzenia moich rodziców, nie moje, ale zawsze marzenia. A z czasem i tak odnalazłam tutaj prawdziwą siebie i swoje miejsce na ziemi. Więc w sumie powinnam być wdzięczna rodzicom za to wysłanie do LA i pozostawienie samej sobie. A skąd znam historie chłopaków? Kiedy jeszcze nie byliśmy aż tak pijani, opowiedzieli mi coś o sobie, a ja zrewanżowałam się tym samym.

Właśnie siedziałam u siebie w pokoju i szykowałam się do wyjścia, a towarzystwa dotrzymywała mi płyta Led Zeppelin IV. Zastanawiałam się, co mam na siebie założyć. W końcu wypadło na skórzane spodnie, czarne szpilki z ćwiekami i białą bokserkę. Na ramiona zarzuciłam ramoneskę i już po kilku minutach zakluczałam drzwi mieszkania. W sumie chyba powinnam kupić sobie coś większego i w lepszej okolicy, bo cóż, było mnie na to stać, w końcu jako manager klubu nie zarabiałam najgorzej. Problem jednak tkwi w tym, że ja nie chcę nic innego. Nie potrzebuję mieszkania z większym metrażem, bo i tak spędzam w nim góra kilka godzin dziennie i z reguły są to godziny przeznaczone na spanie. Całe dnie spędzam w Rainbow, a noce albo w klubie albo u jakiś kolesi, którzy zapraszają mnie do siebie.
Szłam właśnie ulicami Los Angeles, a do moich uszu dobiegał gwar i stukot obcasów. Doszłam do wniosku, że zamiast nowego lokum przydałby mi się samochód. Prawo jazdy mam, a i dostęp do wielu miejsc miałabym łatwiejszy. Stwierdziłam, że koniecznie muszę to przemyśleć, bo teraz nie miałam na to czasu, gdyż znajdowałam się już przed wejściem do klubu. Przed drzwiami kłębiły się jak co wieczór tłumy ludzi. Na szczęście, jako osoba tam pracująca nie miałam problemów z wejściem, a co najważniejsze nie czekałam w tych długich kolejkach.
Gdy tylko weszłam do środka, od razu skierowałam się do małego pomieszczenia, które robiło podczas koncertów za niewielką garderobę dla zespołów.
W środku panował gwar i poruszenie. Nie zdziwiło mnie to, bo w końcu Gunsi są jeszcze raczkującym zespołem i każde wystąpienie przed szerszą publicznością to dla nich wyzwanie i okazja do pokazania się. Oczywiste, że chcą wypaść jak najlepiej.
- Cześć chłopaki! - krzyknęłam, żeby przebić się przez ich głośne rozmowy.
- O cześć Di! - odkrzyknęli mi odwracając się w moją stronę, a następnie powrócili do swoich wcześniejszych zajęć.
- Pomóc Ci? - zapytałam podchodząc do Izzy'ego, który siłował się z prostownicą do włosów.
- Nie, dzięki, jakoś sobie chyba poradzę. - odmówił mi, po czym skrzywił się lekko mrucząc ciche "kurwa" pod nosem, kiedy kosmyk włosów zaplątał mu się w urządzeniu. Ale nie chciał mojej pomocy, więc się nie narzucałam.
- Ale mi byś w sumie mogła. - po chwili doszedł mnie głos z drugiego kąta pokoju należący do Axla. Spojrzałam w jego stronę. Siedział przed lustrem z grzebieniem w dłoni i nieporadnie tapirował sobie włosy.
- Daj to, bo za chwilę się włosów pozbawisz. - podeszłam do niego i wzięłam przedmiot z jego rąk, a następnie chwyciłam kosmyk długich, rudych włosów i zaczęłam tapirować od nasady.

Po godzinie wszyscy byli zwarci i gotowi. Życzyłam im jeszcze tylko powodzenia i poszłam do baru, gdzie usiadłam na wolnym krzesełku i zamówiłam drinka. Z tego miejsca miałam bardzo dobry widok na scenę, na której po krótkiej zapowiedzi pojawił się zespół Guns N' Roses. Energia od nich bijąca od razu porwała publiczność. Nie znałam wcześniej ich piosenek, bo nie miałam skąd, a szczerze mówiąc, ich przechwałki traktowałam raczej z przymrużeniem oka, ale muszę przyznać, że są totalnie zajebiści! Każdy z nich na scenie jest zupełnie inny, ale jednocześnie razem tworzą jedną, idealnie pasującą do siebie całość. Spodobało mi się to. Steven jest totalnie uroczym facetem i na dodatek jak wali w te bębny to tak śmiesznie podskakuje. Jak na niego patrzyłam od razu na mojej twarzy pojawiał się szeroki uśmiech. Za to Izzy jest wycofany i opanowany. Wie, co ma robić i to bezbłędnie wykonuje. Slash to urodzony Bóg gitary. Duff to z kolei taki słodki, trochę nieogarnięty chłopak. Ale fajnie gra. No i Axl. Zwierzę sceniczne. Doskonale wie, po co jest na scenie. I te ruchy wijącego się węża. Podniecało mnie, gdy podczas niektórych piosenek insynuował pewne rzeczy lub dotykał swojego ciała. Aż przygryzłam wargę, kiedy śpiewał "feel my serpentine", a on w tym samym czasie odszukał mnie wzrokiem i mrugnął do mnie. Piski damskiej części publiczności gwałtownie się wzmogły, ale ja i tak wiedziałam, że to było skierowane do mnie.

Po dobrej godzinie zespół zszedł ze sceny, a ja zamówiłam kolejnego drinka. Kątem oka zauważyłam, że mój szef, który przez cały koncert stał z boku sceny i bacznie przyglądał się chłopakom, idzie w moją stronę.
- No, no kochanie wyśmienicie się spisałaś. Oni są naprawdę dobrzy. - wyszeptał mi do ucha tym swoim obleśnym głosem. Czułam woń jego śmierdzącego wódką oddechu przy mojej twarzy i rękę na udzie. Szybko ją z siebie strzepnęłam krzywiąc się z obrzydzenia.
- Cieszę się. A teraz przepraszam, muszę do toalety. - skłamałam, żeby jak najszybciej wydostać się spod jego natręctwa. Ostatnimi czasy robił się coraz bardziej nie do zniesienia i chamsko się do mnie przystawiał. Żeby jeszcze było na co popatrzeć. A Daniel, mój szef, był niski i gruby. Masakra. Nie wiedziałam, gdzie przed nim uciec, więc podeszłam do stolika, przy którym zdążyli już rozgościć się Gunsi.
- No i jak Ci się podobało? - zapytał na wstępie Steven, uśmiechając się do mnie szeroko.
- Widziałam już tutaj lepsze koncerty. - wysiliłam się na obojętny ton, siadając między Axlem, a Slashem. Uśmiech z twarzy Adlera momentalnie zszedł, a reszta chłopaków również wydawała się co najmniej zdziwiona moją opinią. Nie mogąc już dłużej się powstrzymywać wybuchnęłam gromkim śmiechem.
- Żartowałam! Ale mieliście miny! - wytłumaczyłam czochrając czuprynę Slasha, na co zareagował cichym "ej" i zaczął rękami "ogarniać" swoją szopę.
- Jak kurwa mogłaś? Myśleliśmy, że serio Ci się nie podobało. - powiedział Axl i pociągnął spory łyk z butelki Jacka Danielsa.
- No przepraszam noo. - przeprosiłam i pocałowałam Rudego w policzek, na co od razu się rozchmurzył.
- Ej Di, pijesz z nami co nie? To doniosę alkohol. - zauważył Duff i wstał, żeby podejść do baru.
- Czekaj, idę z Tobą! - zawołałam i podeszłam do niego, bo był już w połowie drogi i gdy usłyszał, że go wołam przystanął, żebym do niego dołączyła. Kiedy już to zrobiłam uśmiechnęliśmy się do siebie i podeszliśmy do lady.
- Co pijesz madame? - zapytał próbując być poważny, ale nie bardzo mu wyszło, bo prawie się roześmiał.
- Myślę, że skuszę się na jakże zacny napój Bogów, a mianowicie Jacka Danielsa. - podchwyciłam jego zabawę, ale po chwili wybuchnęliśmy śmiechem i zaczęliśmy gadać normalnie.
- Masz może ochotę? - wyciągnął do połowy z kieszeni jeansowej kurtki woreczek z białym proszkiem tak, żebym tylko ja mogła to zauważyć.
- Jeszcze pytasz. - prychnęłam i odebrałam swoje zamówienie ciągnąc blondyna w wolny kąt klubu.
- Czemu nie idziemy do chłopaków? - zadał pytanie, kiedy byliśmy już pod ścianą.
- Żeby było więcej dla nas. - zaśmiałam się i opierając o ścianę otworzyłam butelkę wypijając od razu 1/3 zawartości.
- No dobra, wydaję się logiczne. - Duff wzruszył ramionami i wyciągnął narkotyk z kieszeni. Otworzył go i wysypał połowę na moją dłoń między kciukiem, a palcem wskazującym, po czym zrobił to samo ze swoją dłonią. Ja postawiłam Jacka na podłogę obok mojej nogi i zatkałam prawą dziurkę od nosa, żeby odciąć dopływ powietrza, a następnie nachyliłam się i wciągnęłam kokainę. Powtórzyłam to z drugą dziurką i potarłam nos wierzchem dłoni. McKagan uczynił to samo i po chwili poczułam błogie uczucie szczęścia. Sięgnęłam po moją butelkę i tym razem opróżniłam ją do połowy. Nie szczycę się jakoś wybitnie słabą głową, ale tak duża ilość alkoholu wypita w krótkim czasie i do tego jeszcze wciągnięty narkotyk wystarczyły mi do tego, żebym już teraz była pijana. Przechodzący obok mnie facet lekko mnie trącił, co spowodowało, że straciłam koordynację ruchową i zatoczyłam się na blondasa. Na szczęście refleks miał dobry i złapał mnie w swoje silne ramiona.
- Wiesz, Duffy.... jesteś cho-cholernie przystojny - wybełkotałam i zaśmiałam się lekko.
- A Ty zupełnie pijana. - odsunął mnie od siebie na długość ramion.
- No i? Jebać to! Liczy się zabawa! - wykrzyknęłam i wzięłam łyka whiskey.
Duff tylko uroczo się zaśmiał i sięgnął ręką po butelkę wódki, którą niosła na tacy przechodząca właśnie obok nas kelnerka. Otworzył ją i od razy wypił połowę. Ucieszyło mnie to, czemu dałam wyraz poprzez pijacki chichot. Uspokoiłam się dopiero wtedy, gdy Duff przygwoździł mnie do ściany i wpił w moje usta. Zachłannie oddawałam pocałunki. Oderwaliśmy się od siebie dopiero wtedy, kiedy zabrakło nam tchu.
- Prze-przepraszam. To było głupie. - powiedział basista i odsunął się ode mnie.
- Potraktujmy to jako jednorazowy wyskok. - mrugnęłam do niego i wypiłam zawartość butelki do końca. Teraz już niebezpiecznie się chwiałam.
- No tu jesteście! Wszędzie Was szukamy! - usłyszeliśmy i po chwili przed nami wyłonił się Rose groźnie patrząc na McKagana.
- Axl! - krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję wtulając w jego ciało.
- Co jej? - zapytał wyraźnie zadowolony Rudzielec obejmując mnie szczelnie ramionami, zwracając do Duffa.
- Upiła się. Widocznie Mała ma słabszą głowę niż jej się wydawało. - zarechotał blondyn i spojrzał na dziewczynę, która od kilku minut uparcie się w niego wpatrywała. Kiedy zauważyła jego wzrok wbity w swoją osobę, bez słowa poszła w stronę toalet.
- Widzimy się później. - rzucił jeszcze tylko w naszą stronę i poszedł za dziewczyną.
Z racji tego, że nie za bardzo ogarniałam, Axl musiał mnie doprowadzić do stolika. Chłopaki, gdy mnie zobaczyli zaczęli się śmiać, ale sami nie wyglądali dużo lepiej, więc pokazałam im tylko fucka.
- No Skarbie, ale się najebałaś. - skomentował Rose, kiedy siedzieliśmy już na kanapie.
- Zamknij się i mnie pocałuj. - rozkazałam i na wykonanie prośby nie musiałam długo czekać. Wokalista wpił się w moje usta całując namiętnie. Kiedy się od siebie oderwaliśmy spojrzałam na niego zamglonym wzrokiem i sięgnęłam po papierosa. Po kilku minutach wrócił Duff i chlanie zaczęło się na nowo, a mi nawet nie wiem kiedy, urwał się film.

9 komentarzy:

  1. Kurcze, Kurcze...Czy ona w końcu z którymś będzie na poważnie? Jak na razie najbardziej mi pasuje do Axla i fajnie gdyby im wyszło, tylko trochę źle u niej z ćpaniem...Chcę więcej!


    Podpis: Znowu mi się nie chce logować, więc jakby co to ja z im-in-a-trance :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że nie tylko moja bohaterka ma słabą głowę xD
    rozdział zajebisty i debiut Gunsów przed Di :D
    czekam na kolejny, bo jestem ciekawa kto będzie jej wybrankiem xD

    zapro do mnie
    http://crazy-rock-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Noo kto by nie chciał się z nimi zaprzyjaźnić ? Genialne z nich chłopaki i tyle ;)
    Izzy tak Zosia-samosia wszystko musi zrobić sam :D też bym tak mogła tapirować Axla, ale lepiej mu bez tej szopy na głowie :D
    Nieladnie tak wrecać facetów bo biedni jeszcze by zawału dostali...wyobrażam sobie ich miny. Bezcenne :P
    Nooo zaskoczylaś mnie tą akcją z Duffem...nie sądziłam że coś miedzy nimi ten tego, ale kto by się mu oparł...jaram się jak pochodnia *___*
    Axl widzę troszkę zazdrosny, ale Di mu pozniej pokazała że to nic nie znaczyło i ma się nią zająć...kolejna impreza po której będzie kac :D Duffy jest taki uroczy...to jego tłumaczenie że to było głupie...normalnie zjadlabym go :)
    Jestem ciekawa czy w końcu Di się ogarnie i zdecyduje na któregoś, bo do Rudego to ją zdecydowanie najbardziej ciągnie ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak na razie na szczęście udaję mi się nadążać za każdym rozdziałem,nie zawsze komentuję bo po prostu nie wystarcza mi czasu :c Ale wiedz,że jestem i Cię obserwuję!XDDDDD
    No kurwa...najebać się w Rainbow z Gunsami to moje marzenie,szkoda,że nigdy się nie spełni XD Di i Duff są uroczy :33 chociaż i tak wygląda na to,że do Axla ją ciągnie.Zawsze do Duffa miałam i będę mieć pociąg XDDD Szaleje na punkcie tych opowiadań,czekam na kolejny wpis,mam nadzieję,że pojawi się on jak najszybciej :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam nie skomentuję ładnie :c
    powiem tyle - JEST CUDOWNIE ! :D
    Myślę jak się dalej potoczą losy głównej bohaterki i co będzie z Axlem ;)
    No nic oczekuję następnego i uwielbiam uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na nowy im-in-a-trance.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na nową notkę na http://marynowana-lasica.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku...scena z Duffem była tak niesamowicie słodka,urocza,kochana i tak dalej,że po prostu nie mogę *.* Zwłaszcza przepraszanie,aawwww.Mój Ty geniuszu Ty!Widzę,że Di bardziej ciągnie do Axla,a szkoda...ma mi tu być więcej scen z panem McKaganem,prooooszęproszęproszę,taka cudowna parka by z nich była <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wiem czy jeszcze czytasz, ale u mnie teraz nowości to zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń